http://niezlomni.com/?p=4869
http://niezlomni.com/?p=4869
Momotoro Momotoro
136
BLOG

Władysław Bukowiński - Sługa Boży

Momotoro Momotoro Religia Obserwuj temat Obserwuj notkę 0

Dziś określa się go mianem „Apostoła Wschodu”. Kim był? W jaki sposób zasłużył, a właściwie zapracował na taki tytuł? Ksiądz Władysław Bukowiński – bo o nim mowa – to polski ksiądz katolicki, więzień obozów koncentracyjnych Gułagu, długoletni misyjny duszpasterz w Kazachstanie i całej sowieckiej Azji Środkowej.

Dzieciństwo i studia

Urodził się 22 grudnia 1904 roku w Berdyczowie jako syn inżyniera agronoma. Rodzina przeniosła się do Polski centralnej w 1920 roku, chroniąc się przed inwazją radziecką.

W 1921 roku rozpoczął się okres krakowski, ważny etap w życiu ks. Bukowińskiego. Wtedy zdał maturę w Krakowie i rozpoczął studia prawnicze na Uniwersytecie Jagiellońskim. Obejmowały one m.in. stosunki społeczne i polityczne Rosji oraz prawo dyplomatyczne. Po pewnym czasie rozpoczął również studia teologiczne.

Sam tak podsumował ten etap swego życia: „(…) to właśnie ukształtowanie pomogło mi w najcięższych okresach mego życia zachować godność osobistą i kapłańską”.

„moim obowiązkiem jest posługa kapłańska”

28 czerwca 1931 roku Władysław przyjął święcenia kapłańskie z rąk metropolity krakowskiego Adama Stefana Sapiehy. W tym samym roku podjął pracę katechetyczno-wychowawczą i społeczną w Rabce i Suchej Beskidzkiej. W 1936 roku zrealizowało się jego marzenie o wyjeździe z posługą duszpasterską na Kresy, do Łucka – stolicy ziemi wołyńskiej. Z zaangażowaniem oddał się pełnieniu obowiązków wykładowcy katechetyki i socjologii w łuckim seminarium duchownym. Jednocześnie rozwijał działalność Akcji Katolickiej wśród młodzieży.

wierność ważniejsza od zaszczytów

Ponad 13 lat spędził w więzieniach i sowieckich łagrach. Nigdy nie uważał tego czasu za stracony. Wszędzie, gdzie był, z zapałem służył braciom. Umacniał ich słowem Bożym, posługą kapłańską i budził nadzieję. Głęboko zawierzył Opatrzności Bożej, był wdzięczny i szczęśliwy, że znalazł się wśród opuszczonych i biednych, a przecież tak bardzo wierzących braci. W swoich wspomnieniach zanotował: „(…) tego szczęścia (…) nie zamieniłbym na największe zaszczyty i przyjemności”.

Gdy w 1955 roku polscy zesłańcy uzyskali możliwość repatriacji do Polski, nie skorzystał z tej okazji, dobrowolnie przyjmując obywatelstwo rosyjskie.

„wschodni” z wyboru

W punkcie repatriacyjnym, po sprawdzeniu danych personalnych, odbyła się następująca rozmowa między ks. Bukowińskim a kapitanem: „Obywatelu Bukowiński, proponujemy wam repatriację do PRL”. – „Ja z radością witam decyzję rządu radzieckiego o repatriacji Polaków, na którą oczekiwało tysiące moich rodaków, lecz ja sam osobiście pragnę pozostać w Związku Radzieckim” – odpowiedział. Sam tak to tłumaczył: „Na pytanie «dlaczego?», odpowiedziałem, że uczyniłem to ze względów ideowych, dla pracy duszpasterskiej, wśród tak bardzo potrzebujących, a niemających swoich kapłanów wierzących katolików Związku Radzieckiego”. Jedną z konsekwencji tej decyzji było, że po trzech latach ks. Władysław został kolejny raz aresztowany.

życie oddał spragnionym Boga

Ksiądz Bukowiński niezwykle wyraźnie widział, że z woli Bożej Opatrzności jego życie – przyszłość i powołanie kapłańskie – były związane ze Wschodem. Postanowił oddać swe życie, serce i siły braciom – zesłańcom spragnionym Boga.

W latach 1945-1947 ks. Bukowiński przebywał w obozie w Czelabińsku. Pracował przy wyrębie lasów i kopaniu rowów. Został przeniesiony do obozu Bakoł na Uralu, skąd – skrajnie wyczerpany, z zapaleniem płuc – trafił do szpitala w Czelabińsku. W latach 1950-1954 pracował w kopalni miedzi „Pokro” w Dżezkazganie. We wspomnianych obozach nie ustawał w apostolstwie. Gromadził wokół siebie więźniów różnych narodowości i wyznań, głosił słowo Boże, podtrzymywał wiarę i ufność. W okresie Wielkanocy prowadził rozmowy rekolekcyjne w czterech językach. Zjednywał sobie nawet muzułmanów. Pobyt w obozach pracy był czasem najcięższych robót i głodu.

„aż skończę…”

W sierpniu 1954 roku ks. Władysław został zwolniony z obozu pracy i zesłany do Karagandy, gdzie pracował jako stróż na budowie. Status zesłańca wiązał się z obowiązkiem comiesięcznego meldowania się i pracą we wskazanym zakładzie. Tam też podejmował tajne duszpasterstwo. Nawiązywał kontakty z polską i niemiecką ludnością katolicką. W domach oddalonych od centrum odprawiał nabożeństwa i udzielał sakramentów. Wymagało to od niego dużego wysiłku i ostrożności. Raz milicja podjęła próbę przerwania odprawianej przez niego Eucharystii. Ksiądz Bukowiński z heroiczną odwagą zwrócił się do milicjantów: „Proszę poczekać aż skończę”. Zmuszany do wytłumaczenia się, powiedział: „Zawsze mówiłem, że jestem księdzem i moim obowiązkiem jest posługa kapłańska”.

był mu wdzięczny Jan Paweł II

Ksiądz Władysław mało odpoczywał, posługiwał w dzień i noc, często zmieniał miejsca pobytu. W 1965 roku otrzymał pozwolenie na wyjazd do Polski. Skorzystał z niego i spotkał się z przyjaciółmi oraz Stefanem kard. Wyszyńskim.

W 1969 roku leczył chore nogi w szpitalu w Nowej Hucie. Spotkał się także z metropolitą Krakowa – ks. kard. Karolem Wojtyłą, który żywo interesował się pracą duszpasterską w Kazachstanie, o czym już jako papież wspominał w 2001 roku podczas pielgrzymki do Astany – stolicy Kazachstanu. Kardynał Wojtyła zachęcał dzielnego Apostoła Wschodu, by pozostał w Polsce i leczył się. Po dwumiesięcznym pobycie w szpitalu ks. Bukowiński wrócił do Karagandy, twierdząc, że jego grób również będzie apostołował…

Rankiem 3 grudnia 1974 roku ks. Bukowiński zmarł w Karagandzie. 10 stycznia 1975 roku ks. kard. Karol Wojtyła odprawił w kościele św. Floriana Mszę św. za śp. ks. Bukowińskiego. Powiedział wtedy: „Cieszmy się, że Opatrzność tak wielki dar misyjny, misyjnego apostoła złożyła w sercu polskiego kapłana”.

35 lat od śmierci

19 czerwca 2006 roku, w kaplicy metropolitów krakowskich, odbyło się uroczyste rozpoczęcie procesu kanonizacyjnego sługi Bożego ks. Władysława Bukowińskiego. 8 marca 2008 roku w Krakowie został zamknięty jego proces beatyfikacyjny, a akta wysłane do Rzymu.

W ubiegłym roku minęło 35 lat od śmierci tego sługi Bożego, apostoła i świadka, który zniewalał wrogów przebaczającą miłością. Sam mówił o sobie: „Wszędzie, gdziekolwiek byłem, widziałem głęboką celowość tego, że tam właśnie byłem. W najwyższym stopniu dotyczy to Karagandy. Większość Polaków wyjechała stąd do kraju. Ja zostałem tutaj ze względu na ową celowość, nieulegającą najmniejszej wątpliwości”. Warto wspominać takich prezbiterów i świadectwo ich życia, bo to przykłady pociągają bardziej niż najlepiej przygotowana homilia...

  Modlitwa o beatyfikację sługi Bożego ks. Władysława Bukowińskiego

Boże Ojcze, który zleciłeś duszpasterską posługę twemu słudze ks. Władysławowi nawet w więzieniach i łagrach, obdarzając go wielką wiarą, odwagą i przebaczającą miłością, udziel i mnie tych samych darów, potrzebnych do życia Ewangelią we współczesnym świecie. Za przyczyną twego sługi wysłuchaj moją modlitwę i obdarz mnie łaską, której tak bardzo potrzebuję. Przez Chrystusa Pana naszego. Amen.

za: http://www.czasserca.pl/index.php?option=com_content&view=article&id=285:wadysaw-bukowiski-ks-suga-boy-1904-1974&catid=49:sylwetki&Itemid=95

Momotoro
O mnie Momotoro

Najcześciej mówią mi Wodek. Nie jest to błąd, że nie napisałem "ł". Trudno inaczej zdrobnić imię Wodzisław:). Urodziłem się kilka dni przed zakończeniem stanu wojennego. Z lat 80' nic szczególnego nie pamiętam, a z 90' szkołę podstawową i kawałek technikum. Dojrzewanie i studia to już poprzednia dekada. Po 10 kwietnia 2010 roku zmieniło się bardzo wiele nie tylko do okoła mnie, ale także i we mnie.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Społeczeństwo