Momotoro Momotoro
813
BLOG

Anna Jenke - Służebnica Boża

Momotoro Momotoro Religia Obserwuj temat Obserwuj notkę 2

Służebnica Boża Anna Jenke urodziła się 3 IV 1921 r. w Błażowej k. Rzeszowa. Od 7 roku życia wraz z rodzicami, którzy byli nauczycielami - na stałe zamieszkała w Jarosławiu. Szkołę średnią ukończyła u ss. Niepokalanek w Jarosławiu w 1939r. W czasie wojny i okupacji była czynnie zaangażowana w konspiracji, niosła pomoc wraz z innymi harcerkami - jeńcom, rannym i ludziom poszkodowanym. Dla dzieci najbiedniejszych zorganizowała akcję "kromka chleba". Brała też udział w tajnym nauczaniu.  W 1945 r. rozpoczęła studia w UJ, które ukończyła w 1950 r., uzyskując stopień magistra filologii polskiej. Od 1950 r. do końca życia, pracowała jako polonistka i wychowawczyni młodzieży szkół średnich w Jarosławiu. Jej praca pedagogiczna i wychowawcza przebiegała w bardzo trudnym okresie - w systemie stalinowskim. Wtedy to wykazała wielką odwagę w wyznawaniu prawd wiary, swej przynależności do Chrystusa i Kościoła. W tym też duchu wychowywała całe rzesze młodych pokoleń. Szczególną troską otaczała młodzież z tzw. marginesu społecznego i "dzieci ulicy". Opiekowała się też biednymi, chorymi i samotnymi ludźmi. Wszystkim niosła pomoc moralną i materialną.  Zmarła w Jarosławiu trawiona ciężką chorobą nowotworową - 15 II 1976 r. Mocą i siłą w tej pracy był dla niej sam Chrystus. Odznaczała się głęboką wiarą i nieprzeciętną miłością Boga i bliźniego. Na co dzień żyła Ewangelią. Boga wprowadzała w środowisko szkoły i wszędzie tam, gdzie go eliminowano z życia. Przez to stała się autentycznym świadkiem Chrystusa - współczesnym świeckim apostołem.

Za: http://mtrojnar.rzeszow.opoka.org.pl/anna_jenke/zycie.htm

Dlaczego Pan Bóg zabiera pewnych ludzi do siebie, gdy są jeszcze młodzi i pełni sił? Nie ma sensu silić się nad tą zagadką. To tajemnica. Jednak gołym okiem widać, że często dopiero poprzez czyjąś fizyczną nieobecność zostaje ujawniona pełnia prawdy o nim. Zwłaszcza gdy za życia był dla innych jakby przeźroczysty; nigdy nie było go widać w pierwszych rzędach, nie wychodził na czoło pochodów ani nie wypinał piersi po ordery. Pozostawał w cieniu, choć był kimś niebanalnym, duchowo pięknym. Nikt nie jest prorokiem we własnym kraju. Prawdziwa wielkość często musi zniknąć z pola widzenia, by mogła zostać odkryta. Taką ukrytą perłą była Anna Jenke, skromna nauczycielka języka polskiego z Jarosławia. Dziś miałaby 90 lat. Odeszła prawie pół wieku temu. 22 maja w jej rodzinnym mieście kochające ją i pamiętające osoby urządziły jej huczne urodziny. Uczestników urodzin było kilka setek.

Jak najlepiej uczcić pamięć kogoś, kogo się kocha? Pokazać, kim był. Te urodziny, dzieło jej duchowych dzieci, były świadectwem, kim była. Nosiły piętno niepowtarzalnego stylu tej nauczycielki z prowincji. Codziennie rano, przed pierwszym dzwonkiem na lekcje, Anna Jenke, pani o olśniewającej urodzie, wielkiej osobistej kulturze i starannym wykształceniu, była na Mszy św. w jarosławskiej kolegiacie. Zatem urodziny rozpoczęły się od uroczystej Mszy św. właśnie w tej świątyni. Homilię wygłosił ks. prof. Tadeusz Guz.

Anna Jenke była wychowawczynią z powołania. Miała klucz do ludzkich serc. Czytała w nich. Taka jest misja wychowawcy. On nieustannie zagląda w oczy, pyta, analizuje sytuację słabszego od siebie człowieka. Zastanawia się, a potem walczy - stwarzając klimat bezpieczeństwa i zaufania. Potrafi się pochylić nad każdą samotnością, smutkiem, lękiem. A tego nie brakowało w grupie najbardziej bezbronnej wtedy, w latach 50., 60., i 70. ubiegłego wieku, w Jarosławiu i nie brakuje dziś - ta grupa jest tak samo bezbronna. Anna Jenke nie potrafiła udawać, że nie dostrzega bied swoich uczniów. A podstawową z nich był brak Boga. Nie przechodziła obojętnie wobec cierpienia, zajęta swoimi zeszytami i klasówkami, czy wobec jakiejkolwiek nawet bezgłośnej skargi. Dostrzegała każde zdenerwowanie, spuszczenie oczu, niepewność.

Wiedziała o powierzonych sobie dzieciach wszystko - kto nie dojada, kto choruje, kogo odrzucają koledzy, kto przeżywa dramat w rodzinie, kto wątpi w swoje możliwości. Kto rozpaczliwie szuka Boga. Taka była ta jarosławska piękność. Nie szukała siebie, lecz innych - dla Boga.

W najmroczniejszych czasach - w stalinizmie i potem, w epoce „rozwiniętego socjalizmu” Anna potrafiła łączyć pasjonujące lekcje literatury, podczas których otwierała oszałamiające perspektywy duchowego świata arcydzieł polskich autorów, z modlitwą w klasie, z potajemnym organizowaniem rekolekcji wakacyjnych i z domową katechezą. A także z wychowaniem patriotycznym. Dyskretna, zdecydowana, nieprzejednana. Najbardziej zaniedbane dzieci, z rodzin alkoholików i ludzi nieradzących sobie z życiem, przygotowywała osobiście do I Komunii św.

Dlatego wyrzucono ją ze szkoły i przez kilka lat pracowała jako bibliotekarka. Wróciła, gdy zelżał kurs. „Virgo, sponsa et mater”.

Ta elegancka, z wrodzonym poczuciem smaku, a przy tym żyjąca w samotności - z wyboru - kobieta, stawała się duchową matką wszystkich, którzy się z nią zetknęli. Dlatego na jej urodzinach wspominano ją jako niezwykłą osobowość w najróżniejszych relacjach z ludźmi - jako koleżankę ze szkoły, nauczycielkę, harcerkę, opiekunkę chorych uczniów w szpitalu. Śpiewał o niej rodzinny zespół utalentowanych muzyków - i ich przyjaciół - z Głubczyc, spod Opola. Wspominali ci, którzy znali ją osobiście - w tym jej spowiednik - i ci, którzy zetknęli się z nią dopiero po jej odejściu - dzięki komuś, kto niezmordowanie, od lat, ukazuje jej obraz dzisiejszemu światu, zdziwionemu, że mogą być takie kobiety. To siostra Bernadeta Lipian, duchowa córka Anny, która działa jak Anna - dyskretnie, szlachetnie i konsekwentnie. Nie unosi ją uczucie, lecz silna wola, charakter.

Anna nie była cierpiętnicą, była człowiekiem czynu i walki. Świadomie szła drogą świętości. Nie było nic sentymentalnego, „zniewieściałego” w jej postawie i w jej wyborach. Choć tak delikatna, kobieca, pełna taktu, powściągliwa - wychowana przez przedwojenny, katolicki, inteligencki dom, z jego wysoką kulturą duchową i materialną i priorytetem służby drugiemu człowiekowi - walczyła jak mężczyzna. O każdego człowieka.

Była apostołką Fatimy. Z orędziem Matki Bożej z Fatimy zetknęła się jeszcze w latach 40. XX wieku. W wielkiej tajemnicy, we współpracy z zaufanymi księżmi, organizowała w Jarosławiu sobotnie całonocne czuwania. Osobiście przygotowywała na nie rozważania. Rozumiała - jak niewiele osób z jej pokolenia, a nawet i dzisiaj - jak ważna jest intencja wynagradzająca.

Jej dewizą było: „Bez Matki Bożej nic nie zaczynać, z Nią wszystko się uda”. Nie wypuszczała z rąk różańca. Jej patronką była Pani Jazłowiecka z kaplicy sióstr niepokalanek, do których szkoły uczęszczała przed wojną. Prosiła Ją: „Tylko pomóż mi dobrze odczytać głębię tajemnic Różańca…”. Jeszcze jako licealistka, po rekolekcjach szkolnych, dopominała się u Niepokalanej o pomoc w wytrwaniu w postanowieniach: „Wspomóż moją wolę i daj, żebym odtąd życie Tobie poświęciła… Chcę kochać Matkę Bożą i Jezusa i pytać Ich o wszystko”. To ważne świadectwo, wiara nie powinna, nie musi być uczuciowa, najistotniejsza jest postawa oparta na intelektualnym poznaniu, świadomy wybór Boga i swojej drogi, i wytrwanie w nim.

Na urodzinowym spotkaniu nie było zbyt dużo cytatów z wypowiedzi Anny czy z pozostawionych przez nią zapisków, choć można znaleźć ich wiele w dokumentach gromadzonych przez Towarzystwo Przyjaciół Anny Jenke. Mówiono jednak dużo o tym, jaki obraz kobiety prezentowała. Anna wyrażała ewangeliczny ideał kobiecości. Ideał dziewicy, oblubienicy Chrystusa i duchowej matki. „Virgo, sponsa et mater”. Wzór dla dzisiejszych Polek. Jedyny wzór prawdziwej kobiecości. To zdumiewające, jak on dziś fascynuje, dla ilu osób staje się żywą inspiracją. Tym silniej - im więcej lat upływa od śmierci jarosławskiej nauczycielki.

Dzięki wytrwałości jej duchowych dzieci, a zwłaszcza s. Bernadety Lipian, proces beatyfikacyjny sługi Bożej Anny Jenke znajduje się już w końcowej fazie.

Cytaty za: Anna Jenke, „Dzienniczki i rozważania”, wyd. Towarzystwo Przyjaciół Anny Jenke, Jarosław, tow.jenke@gmail.com.

za: http://www.niedziela.pl/artykul/95823/nd/Anna-czyli-wzor-kobiecosci

 

Modlitwa o beatyfikację Sługi Bożej Anny Jenke

(do prywatnego odmawiania)

Boże i Ojcze nasz, Ty obdarzyłeś Służebnicę Twoją Annę, wzorową nauczycielkę i wychowawczynię, świadka Chrystusa w czasach szczególnie trudnych i wymagających osobistej odwagi - duchem apostolskiej gorliwości, nieprzeciętnej miłości bliźniego, obdarz ją łaskawie chwałą ołtarzy, a mnie za jej wstawiennictwem, udziel łaski..............., o którą Cię z ufnością proszę. Amen.

 Ojcze Nasz..., Zdrowaś Maryjo..., Chwała Ojcu...

za: http://mtrojnar.rzeszow.opoka.org.pl/anna_jenke/modlitwa.htm

Momotoro
O mnie Momotoro

Najcześciej mówią mi Wodek. Nie jest to błąd, że nie napisałem "ł". Trudno inaczej zdrobnić imię Wodzisław:). Urodziłem się kilka dni przed zakończeniem stanu wojennego. Z lat 80' nic szczególnego nie pamiętam, a z 90' szkołę podstawową i kawałek technikum. Dojrzewanie i studia to już poprzednia dekada. Po 10 kwietnia 2010 roku zmieniło się bardzo wiele nie tylko do okoła mnie, ale także i we mnie.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Społeczeństwo