http://diecezja.bielsko.pl/wiadomosci/2155,koniec_diecezjalnego_etapu_procesu_beatyfikacyjnego_m_marii_empickiej?rok=2004&miesia
http://diecezja.bielsko.pl/wiadomosci/2155,koniec_diecezjalnego_etapu_procesu_beatyfikacyjnego_m_marii_empickiej?rok=2004&miesia
Momotoro Momotoro
612
BLOG

Walentyna Łempicka - Służebnica Boża

Momotoro Momotoro Religia Obserwuj temat Obserwuj notkę 2

Urodzona 7 II 1833r. z zamożnych rodziców, posiadających majątek ziemski w Godziszewach. Pewna siebie, o usposobieniu apodyktycznym, narzucała zwykle otoczeniu swoją wolę. Choć wychowana religijnie, prowadziła życie światowe. Dopiero śmierć ojca skłoniła ją do głębokiej refleksji, w wyniku której w 1859r. wstąpiła do sióstr felicjanek w Warszawie, przyjmując imię Bronisława. Po kasacie zakonów w Królestwie Polskim zatrzymała się na krótki czas u wizytek warszawskich, a następnie udała się do Krakowa. Nie znajdując zadowolenia w życiu czynnym, s. Bronisława pragnęła zostać mniszką klauzurową. Jej zabiegi w tym kierunku zostały przekreślone w 1871r. przez rosyjskie władze zaborcze. S. Bronisława została wysłana do Rzymu, gdzie w 1873r. odbyła nowicjat, przyjąwszy imię s. Marii od Najświętszego Serca Jezusa. Dalsze jej losy łączą się z historią kapucynek kętskich. W chwili inkorporacji kapucynek do zakonu franciszkanek Najświętszego Sakramentu (1910r.) s. Łempicka liczyła 77 lat. Na czym polegała wielkość s. Marii od Najświętszego Serca Jezusa? Przede wszystkim odznaczała się niezwykłą inteligencją i życiowym dynamizmem. To właśnie zdecydowało o tym, że o. Honorat przydzielił w 1860r. s. Łempicką do felicjanek czynnych nie bacząc na protesty z jej strony. Zdaniem o. H. Koźmińskiego była ona wówczas niezbędna w akcji apostolskiej prowadzonej przez felicjanki. Oto kilka przykładów charakteryzujących osobowość s. Marii Łempickiej. Widząc beznadziejne warunki materialne kapucynek wysiedlonych w Warszawy do Łowicza, podjęła ona szaleńczy na owe czasy zamiar wystaranie się dla nich o odpowiedni klasztor. W chwili gdy namiestnik Królestwa Polskiego hr. Berg sporządził wykaz klasztorów skazanych na likwidację, s. Łempicka, uzyskawszy pozwolenie przełożonych, wszczęła pertraktacje o klasztor z przedstawicielami władz rządowych. Po wstępnych, bezskutecznych rozmowach z Bergiem, który odesłał ją do swego zwierzchnika Muchowa, s. Łempicka oświadczyła:„Czy to nie ma Boga i Najświętszej Panny, ja do Muchowa nie pójdę, sama doręczę cesarzowi prośbę”. „Czy to nie ma Boga i Najświętszej Panny, ja do Muchowa nie pójdę, sama doręczę cesarzowi prośbę”. Tak też uczyniła. Udała się do Petersburga, gdzie 8 XII 1870r. spotkała cara odbywającego swój codzienny spacer i – mimo sprzeciwu ze strony adiutanta – zamieniła z Aleksandrem II kilka zdań, przekazując mu przez strażnika prośbę. Skądinąd wiadomo, że sprawa ta została załatwiona pozytywnie. Kapucynkom św. Feliksa przydzielono wówczas klasztor po bernardynkach w Przasnyszu. Z podobną odwagą prowadziła s. Łempicka działalność konspiracyjną po kasacie klasztorów na terenie Królestwa Polskiego, pełniąc rolę łączniczki między Zakroczymem a pozostałymi placówkami kapucynów i rozproszonymi felicjankami. Wreszcie nie zawahała się udać do Berlina, wręczając osobiście Bismarkowi prośbę o pozwolenie otwarcia klasztoru kapucynek na terenie zaboru pruskiego. To jednak przedsięwzięcie zakończyło się niepowodzeniem. Z przedstawionych tu faktów wnosić można, że s. Łempicka odznaczała się niezwykłą siłą charakteru, co pozwalało jej spokojnie rozwiązywać zaskakujące i niebezpieczne sytuacje. Jej działalność na terenie Królestwa Polskiego zwróciła uwagę władz rządowych, które usiłowały temu przeciwdziałać. Z tego względu s. Łempicka, chcąc zmylić tropy wroga, przebrała się w ubiór biednej babki, przyjmując jednocześnie nieznany nikomu pseudonim. Prawdopodobnie policja warszawska była o tym poinformowana, wkrótce bowiem kamienica, w której mieszkała tymczasowo s. Łempicka, stała się przedmiotem obserwacji ze strony władz. Jeden z agentów stał na straży, śledząc osoby tam wchodzące. Zaatakował nawet wprost właścicielkę mieszkania, w którym ukrywała się s. Łempicka, dopytując się o nią. Po wymijającej odpowiedzi przerażona właścicielka wbiegła do pokoju, przedstawiając siostrze niebezpieczeństwo, lecz s. Łempicka spokojnie poprosiła swą panią o najpiękniejszą suknię. Po chwili w stroju eleganckiej damy zeszła w dół i minąwszy policjanta poszła szukać bezpieczniejszego schronienia. W ten sposób niebezpieczeństwo zostało zażegnane. Naturalne przymioty s. Łempickiej stanowiły wyborny grunt pod działanie łaski. Przyjrzyjmy się teraz życiu wewnętrznemu s. M. Łempickiej w świetle jej osobistej korespondencji, przekazów kronikarskich oraz ustnych relacji. Podstawą jej bogatego życia duchowego była przede wszystkim wiara i miłość. Przytoczone wyżej informacje są tego wymownym dowodem. Podjęcie sprawy, która według ludzkiego rozsądku nie posiadała żadnych szans powodzenia, zakładało ze strony s. Marii pełne zaufanie Bogu oraz wiarę, że plany „wielkich tego świata” są uzależnione od Bożej mądrości i wszechmocy. Siostra Łempicka w swoim życiu wewnętrznym nie tolerowała namiastek. Głównym przedmiotem kultu była dla niej Trójca Święta. To zdecydowało o nadaniu wybudowanemu przez nią kościołowi wezwania Trójcy Świętej. Jak wynika ze sprawozdań przesłanych o. H. Koźmińskiemu zasadniczym rysem życia duchowego s. Marii od Najświętszego Serca Jezusa była wiara w Boga, który jest Miłością oraz wdzięczność za otrzymane od Niego dary: „Pan Jezus więcej mnie ukochał niż na to zasłużyłam. O! brakowałoby mi słów (…) na wydziękowanie się za wszystko Panu memu” „Pan Jezus więcej mnie ukochał niż na to zasłużyłam. O! brakowałoby mi słów (…) na wydziękowanie się za wszystko Panu memu” (Z listu do o. Koźmińskiego). Świadomość miłości ze strony Stwórcy wyzwalała w duszy s. Łempickiej gotowość pełnienia woli Bożej zarówno w odniesieniu do założonego przez siebie zgromadzenia, jak i na płaszczyźnie osobistego życia wewnętrznego. Po złożeniu profesji zakonnej w Rzymie w 1873r. przesłała o. Honoratowi relację z przeżyć związanych z tą uroczystością. Jak wynika z treści tego pisma, s. Łempicka otrzymała wówczas pewnego rodzaju zapowiedź przyszłych doświadczeń związanych z dezaprobatą jej dzieła: „Pan obiecał mi, że zrujnuje wszystkie moje zrujnuje wszystkie moje zamiary i projekty, jakie sama sobie uczyniłam (…). Prosiłam Pana abyśmy otrzymały od Ojca Świętego potwierdzenie przywileju św. Klary na ślub ubóstwa. Odrzekł mi Pan, że potrzeba, abym go kupiła, ale mnie będzie bardzo drogo kosztowało, bo jeśli chcę go otrzymać, to muszę go opłacić całkowitym ubóstwem ducha, to jest doskonałym wyniszczeniem wewnętrznym i pokazał mi Pan tak straszne ogołocenie wewnętrzne (podobne do tego) w jakim sam zostawał na krzyżu i zapytał mnie Pan – czy chcesz? A mnie, choć ze strachu prawie tchu nie stawało, widząc co mnie czeka, bez wahania odrzekłam chcę, o chcę”. Siostra Łempicka w takim usposobieniu trwała całe życie. Świadczą o tym jej wypowiedzi oraz relacje sióstr. Odznaczała się otwarciem na żądania Boga i pragnęła na każde z nich odpowiedzieć jak najdoskonalej: „(…) nie rozumiem starania innego jak tylko to jedno, aby Panu w sercu swoim nigdy nie przeszkadzać, aby zawsze czuwać czego ode mnie żąda i choćby się skonać miało, wszystko spełnić według woli Jego” (Z listu do o. Koźmińskiego). Słowa te były pewnego rodzaju refrenem, który powtarzał się niemal w każdym liście. Innym wyrazem miłości s. Łempickiej do Boga były podejmowane przez nią umartwienia. Wychowana w „szkole” o. Honorata, a następnie ks. P. Semenenki, była wobec siebie niezmiernie wymagająca. Jej poglądy na problem „śmierci sobie” (być zawsze do dyspozycji Boga) ilustruje list skierowany do o. Honorata. Treść jego wiąże się z niepewną sytuacją kapucynek kętskich. Mając na uwadze wymagania, jakie należało stawiać kandydatkom proszącym o przyjęcie, s. Łempicka pisała: „Trzeba aby się Panu złożyła (kandydatka) na całopalną ofiarę, na całkowite wyrzeczenie się wszystkich pragnień swoich, na oddanie się Bogu bez warunku i bez granic (…) choćbyśmy Mu tylko posłużyły za narzędzie do rozwinięcia się dzieła Bożego dla godniejszych od nas służebnic (…) szczęśliwe tym, że jako proch i ziemia damy się skopać i zryć na podwalinę tego domu Bożego(…). Pragnę aby te, które się teraz do mnie przyłączą, były nawet na to gotowe wraz ze mną, że starsze przyjdą po ukończeniu domu, a wypróbowawszy nas, może uznają za niegodne i niezdatne do służenia w nim Panu i wydalą nas. Obyśmy i wtedy poddane woli Bożej z miłością (…) ten krzyż Pański przyjęły, szczęśliwe żeśmy się w początku jako marne proszki do budowy tego domu przydały, ku większej chwale Bożej”.„Trzeba aby się Panu złożyła (kandydatka) na całopalną ofiarę, na całkowite wyrzeczenie się wszystkich pragnień swoich, na oddanie się Bogu bez warunku i bez granic" Siostra Maria od Najświętszego Serca Jezusa nie uprawiała umartwienia dla umartwienia. W jej wydaniu asceza miała charakter apostolski. Główną jej troską było dobro Kościoła. W jednym z jej pism czytamy: „wtedy po niejakim czasie kazał mi Pan, abym wszystko co mi będzie przykrym i trudnym w posłuszeństwie składała to za Kościół św. (…). Dziś mi Pan znów obiecał wszystko uczynić, o co tylko poproszę, błagałam więc o triumf Kościoła” (Z listu do o. Koźmińskiego). Wewnętrzne zaangażowanie się s. Łempickiej nie było chwilowym zrywem, lecz korzeniami tkwiło w całokształcie jej życia wewnętrznego, było przedmiotem modlitw i celem podejmowanych przez nią ofiar. Jak przekazuje kronikarka, s. Łempicka sypiała na podłodze. Gdy siostry prosiły, by tego nie czyniła, odpowiadała z humorem, „że jest leniwa i że z podłogi łatwiej jest wstać niż z łóżka”. Podobnie przedstawiała się kwestia ubóstwa w odniesieniu do osobistych rzeczy i do pożywienia. Nie mogła ścierpieć czegoś, co nie było ubogie. Na śniadanie i obiad posilała się suchym chlebem i surowym kwasem kapuścianym. W stosunku do podwładnych posiadała „szerokie serce”. Sama pielęgnowała chore siostry, spełniając najbardziej niskie posługi. Za każą przykrość wyrządzoną innym przepraszała, nie wyłączając najmłodszych sióstr. Łączyła się z tym gorliwość w służbie Bożej, a szczególnie w wypełnianiu obowiązku adoratorki. Do 1916r., mimo podeszłego wieku (82-84 lata) i kalectwa spowodowanego nieszczęśliwym wypadkiem, s. Maria od Najświętszego Serca Jezusa wstawała regularnie o godz. 3 na adorację, o co sama się ubiegała. Szczególnie wzruszająca była jej uległość. Jako staruszka licząca 78 lat po przejściu do zakonu franciszkanek na równi z innymi poddała się surowemu regulaminowi życia nowicjackiego. Bez słowa skargi przyjęła nowe ustawy, a w stosunku do przełożonych była jedną z najposłuszniejszych zakonnic. Wszystkie zarządzenia władz kościelnych, krzyżujących niejednokrotnie jej naturalne upodobania, przyjmowała stwierdzeniem: „Taka wola Boża, skoro konsystorz tego chce”. Unia kapucynek z franciszkankami Najświętszego Sakramentu była nie tylko doświadczeniem, lecz w pewnym sensie także sprawdzianem autentyzmu dotychczasowego życia zakonnego dla tych, które o nią prosiły. W wypadku s. Łempickiej sprawdzian ten wypadł celująco. Zgodnie ze świadectwem przekazanym przez najbliższe otoczenie s. Maria od Najświętszego Serca Jezusa zmarła (24 I 1918r.) w opinii świętości.

Na podstawie: s.M.Immaculata Żyduch, Zakon Franciszkanek Najświętszego Sakramentu w Polsce w latach 1871-1939

Za: http://www.pniewy.klaryski.org/index.php?option=com_content&view=category&layout=blog&id=53&Itemid=159

 

Ulica Kościuszki w Kętach. Przejeżdżające samochody, ludzie idący wzdłuż wysokiego muru spieszą załatwiać swoje interesy, robić zakupy… Miasteczko tętniące życiem. Cały ten zgiełk świata, szum i rytm współczesności możesz w jednej chwili zostawić za sobą. Wystarczy otworzyć drzwi klasztornego kościoła SS. Klarysek, a zewsząd otoczy cię cisza. Cisza bynajmniej nie martwa. Cisza Wieczystej Obecności i ciągłej adoracji. To dziedzictwo Matki Marii Walentyny Łempickiej. 7 lutego rozpoczął się oficjalnie proces beatyfikacyjny fundatorki kęckiego klasztoru.

Furta

Po naciśnięciu dzwonka klasztornej furty słychać szczęk klucza i za moment w drzwiach staje ubrana w brązowy habit siostra zapraszająca mnie do środka. - Za chwilę siostry tutaj przyjdą - słyszę informację - proszę poczekać - mówi z uśmiechem zakonnica. W niewielkiej rozmównicy będącej najstarszą częścią fundacji czekam sam kilka minut. W rogu zakratowane okienko - jedyny możliwy sposób kontaktu z siostrami żyjącymi w ścisłej klauzurze. Po chwili w okienku widzę 2 postacie w habitach. S. Bonawentura to notariusz procesu beatyfikacyjnego - w klasztorze już od 8 lat, za kilka dni złoży śluby wieczyste i s. Maksymiliana - członek komisji historycznej, za klauzurą już od 10 lat, od 2 lat po ślubach wieczystych. Obie przyniosły pamiątki, jakie pozostały po służebnicy Bożej matce Marii od Najświętszego Serca Jezusa.

Przebrać się za świecką

- Tak w ogóle, to tych pamiątek nie ma zbyt wiele - mówi jedna z rozmówczyń. Kilka zdjęć, trochę rękopisów, jakieś notatki - dodaje s. Bonawentura - była bardzo skromną osobą. Podaje mi zdjęcie matki Fundatorki. Na starej fotografii w tonacji sepii widnieje postać zakonnicy trzymającej w dłoniach różaniec, skrywającej pod opuszczonym nisko welonem swoją twarz. Kolejna fotografia przedstawia raczej pewną siebie, energiczną, choć niemłodą już osobę odzianą w XIX-wieczną, ciemną, mieszczańską suknię. - To zdjęcie zrobiono w Bielsku. Matka Maria opuszczając granice Galicji nie mogła się pokazać w habicie zakonnym na terenie zaboru rosyjskiego - słyszę opowieść zza kraty. - Ukaz carski z 1864 r. skasował czynne zakony, więc trzeba było przywdziewać świeckie ubranie. Ale w kronikach wyczytałyśmy, że zawsze pod takim odzieniem nosiła habit…

Opowiadanie siostry doskonale pasuje do słów bp. Tadeusza Rakoczego, który podczas spotkania z siostrami w klauzurze po Mszy św. otwierającej oficjalnie proces beatyfikacyjny scharakteryzował Walentynę Łempicką jako tę, która potrafiła w trudnych czasach poradzić sobie z systemem politycznym. Zapewne „udawanie” świeckiej było tylko jednym z epizodów tej trudnej konfrontacji.

Przede mną jeszcze 2 zdjęcia. Pierwsze, to fotografia chrzcielnicy w parafialnym kościele Walentyny Łempickiej (otrzymane na chrzcie imię było reminiscencją czci, jaką darzyli wówczas parafianie Rypina znajdujący się tuż nad chrzcielnicą obraz św. Walentego). Drugie przedstawia prostą mogiłę komunalnego cmentarza w Kętach: „Tu spoczywa śp. Czcigodna Matka Maria od Najświętszego Serca Pana Jezusa Walentyna Łempicka, fundatorka klasztoru i kościoła SS. Klarysek od wieczystej adoracji w Kętach. Ur. 1832, zm. 1918. Wieczny odpoczynek racz jej dać Panie.” Oczywiście to, co najważniejsze dokonało się miedzy tymi dwoma datami. To stało się przedmiotem rozpoczętego procesu beatyfikacyjnego: jej życie.

Współodczuwanie

Pokłosie tego życia, to również SS. Klaryski XXI wieku. Dziś jest ich w kęckim klasztorze 26. Najmłodsza, postulantka od roku, najstarsza, s. Gaudensa, licząca sobie ponad 80 lat, obchodziła już 50-lecie zakonnego życia. Pośród biegnącego szybkim tempem świata, siostry oddają swoje życie Chrystusowi, szczególnie w akcie adoracji. - Adorujemy Jezusa dzień i noc. Raz na 3 noce każda z nas ma swoją adorację przez 2 godziny - relacjonuje s. Bonawentura.

Oczywiście klasztorna klauzura nie izoluje zupełnie sióstr z obiegu spraw tego świata. Swoją pracą starają się zarobić na utrzymanie. Szycie kołder, haftowanie szat liturgicznych czy też różnego rodzaju sztandarów - to wszystko stanowi widzialny wymiar pracy kęckich klarysek. Ale ważniejsze jest chyba to, co niewidoczne. Ludzie przynoszą do klasztoru swoje bolączki, problemy i troski, a siostry pokornie oddają to wszystko Chrystusowi. Zza klasztornej klauzury chcą być żywym pomostem między tętniącym swoim życiem światem a delikatnym pulsem kochającego Boskiego Serca. Tak jak tego chciała matka Maria od Najświętszego Serca Pana Jezusa Walentyna Łempicka….

Kościół

Wracam do klasztornego kościoła. Półmrok i cisza… W centralnym miejscu Najświętszy Sakrament. W ławkach kilka osób skupionych, klęczących… Tu można odpocząć na chwilę od zgiełku ulicy. Tu zawsze ktoś się modli. Z jednej i z drugiej strony klasztornej klauzury. Tego chyba chciała fundatorka klasztoru i kościoła…

O otrzymanych łaskach za przyczyną służebnicy Bożej matki Marii od Najświętszego Serca Jezusa prosimy powiadomić: SS. Klaryski od Wieczystej Adoiracji, ul. Kościuszki 6, 32-650 Kęty.

 Modlitwa za wstawiennictwem S. B. Matki Marii od Krzyża:

Boże, Ojcze nieskończenie dobry, Ty mocą Ducha Świętego nieustannie powołujesz ludzi do głębokiej więzi z Synem Twoim Jezusem Chrystusem. Ty wezwałeś Matkę Marię od Krzyża do całkowitego oddania się Tobie i sprawiłeś, że z żarliwą miłością zabiegała o rozszerzenie kultu Najświętszej Eucharystii. Pozwoliłeś jej również głęboko wniknąć w tajemnicę Krzyża, z której czerpała mądrość i moc do ofiarnego wypełniania Twojej woli. Uczyń ją orędowniczką naszych spraw i udziel nam łask, o które pokornie prosimy. Przez Chrystusa Pana naszego. Amen.

Ojcze nasz... Zdrowaś Maryjo... Chwała Ojcu...

Za: http://www.naszaniedziela.pl/artykul/45717/nd/Zycie-tetniace-za-krata

Momotoro
O mnie Momotoro

Najcześciej mówią mi Wodek. Nie jest to błąd, że nie napisałem "ł". Trudno inaczej zdrobnić imię Wodzisław:). Urodziłem się kilka dni przed zakończeniem stanu wojennego. Z lat 80' nic szczególnego nie pamiętam, a z 90' szkołę podstawową i kawałek technikum. Dojrzewanie i studia to już poprzednia dekada. Po 10 kwietnia 2010 roku zmieniło się bardzo wiele nie tylko do okoła mnie, ale także i we mnie.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Społeczeństwo