http://pl.catholicmartyrs.org/index.php?mod=pages&page=shulminskyphoto
http://pl.catholicmartyrs.org/index.php?mod=pages&page=shulminskyphoto
Momotoro Momotoro
312
BLOG

Stanisław Szulmiński - Sługa Boży

Momotoro Momotoro Religia Obserwuj temat Obserwuj notkę 0

Sługa Boży Ksiądz Stanisław Szulmiński (1894-1941), kapłan diecezji kamienieckiej (do 1930), profesor teologii moralnej i orientalnej w Sucharach i w Ołtarzewie, więzień i męczennik łagru w Uchcie, apostoł pojednaniaSługa Boży Ksiądz Stanisław Szulmiński (1894-1941), kapłan diecezji kamienieckiej (do 1930), profesor teologii moralnej i orientalnej w Sucharach i w Ołtarzewie, więzień i męczennik łagru w Uchcie, apostoł pojednania.

Ur. się 10 lipca 1894 w Odessie nad Morzem Czarnym, jako syn Aleksandra i Heleny z d. Wyhowska. Rodzina Szulmińskich pochodziła z ziemi lubelskiej, a po powstaniu styczniowym dziadek Stanisława, Paweł osiadł w Kamieńcu Podolskim. Aleksander studiował na uniwersytetach w Kijowie, Odessie (usunięty z nich za działalność antycarską) i zakończył na Sorbonie w Paryżu, a następnie wyjechał do Odessy, gdzie założył pensjonat dla polskich dzieci. W 1905 Aleksander z rodziną przeniósł się do Kamieńca Podolskiego. Był tu nauczycielem języków klasycznych i francuskiego w szkole średniej, a także inspektorem oświaty i opiekunem tajnego szkolnictwa polskiego oraz działaczem społecznym. Ponadto w Kamieńcu Podolskim pełnił przez kilka lat funkcję prezydenta miasta i był wraz z drem Sochą współzałożycielem uniwersytetu (1918). Tam też Stanisław ukończył w 1915 średnią Szkołę Handlową. W 1917 wstąpił do Seminarium Duchownego w Żytomierzu. Po dwóch latach, z powodu zamieszania spowodowanego rewolucją październikową, wyjechał wraz z innymi alumnami ówczesnej diecezji łucko-żytomierskiej na studia teologiczne do Tarnowa. Święcenia diakonatu otrzymał 26 maja 1923 w Tarnowie, a kapłańskie 8 lipca 1923 w Buczaczu, z rąk swojego biskupa Piotra Mańkowskiego, przynależąc do diecezji kamienieckiej.

Już w okresie studiów seminaryjnych pragnął poświęcić się sprawie pojednania Kościoła prawosławnego z Kościołem katolickim. Chciał już po święceniach udać się do pracy duszpasterskiej na tereny Związku Sowieckiego, ale wyjazd tam był wówczas niemożliwy z powodu prześladowania Kościoła. Odbywał stąd specjalistyczne studia z teologii porównawczej, a zwłaszcza prawosławnej na Katolickim Uniwersytecie Lubelskim. Studia te ukończył w 1927, uzyskując stopień licencjata teologii (26 czerwca 1928). Także w środowisku lubelskim szerzył zainteresowanie dla dzieła zjednoczenia chrześcijan w prasie i w dyskusjach z profesorami KUL i studentami. Prosił też przez swoich przełożonych Stolicę Apostolską o pozwolenie na podjęcie pracy misyjnej i unijnej na Wschodzie. W 1927 dekretem biskupa łuckiego Adolfa Szelążka, swego nowego ordynariusza, podjął wykłady z zakresu teologii porównawczej w Seminarium Duchownym w Łucku na Wołyniu.

Chcąc jednak zrealizować swe pierwotne zamiary – obrania życia zakonnego i mając wyraźne zapewnienie przełożonych Stowarzyszenia, że będzie mógł poświęcić się pracy unijnej wśród prawosławia – wstąpił 6 sierpnia 1928 w Ołtarzewie do Pobożnego Stowarzyszenia Misyjnego. Zasadniczą zatem decyzją wstąpienia Szulmińskiego do pallotynów była idea pojednania Kościołów, obecna wyraźnie w życiu Wincentego Pallottiego, który też zabiegał, aby jak najprędzej nastała jedna owczarnia i jeden Pasterz. Magistrem nowicjatu w Ołtarzewie był wówczas ks. Bernard Pawłowski. Sutannę Stowarzyszenia przyjął z rąk ks. Wojciecha Turowskiego. Pierwszą profesję złożył 15 sierpnia 1930. Po ukończeniu nowicjatu spełniał najpierw obowiązki ojca duchownego w Collegium Marianum (1930-1932), a potem aż do wybuchu wojny obowiązki profesora teologii moralnej, orientalnej (wprowadzona na jego wniosek), pasterskiej, pedagogiki i homiletyki oraz praktykę katechetyczną i kaznodziejską dla kleryków w Sucharach i w Ołtarzewie. Był także cenionym spowiednikiem i kierownikiem duchowym.

Sam ożywiony ideą unii Kościoła katolickiego z Cerkwią prawosławną wielokrotnie jako pallotyn ponawiał prośby o umożliwienie mu pracy na Wschodzie, o pozwolenie na tajne przejście granicy polsko-sowieckiej (popierał go w tych staraniach August kard. Hlond, u którego był kilka razy na audiencji). Planował przedostać się tam od strony Mongolii, Afganistanu czy Persji. Byli tam Polacy, na których pomoc bardzo liczył. Zdawał sobie sprawę, że taka wyprawa może zakończyć się śmiercią, stąd pisał w 1937 do generała K. Hoffmanna: "Wiem, że każdy przystępujący do tej pracy winien być gotowy na śmierć. Ale to nie jest nieszczęściem – oddać życie za Chrystusa i Jego Kościół". Stolica Apostolska i władze Stowarzyszenia, biorąc pod uwagę aktualną sytuację Kościoła na wschodnich terenach, kazały mu zająć się ideą unijną na miejscu i czekać, aż zaistnieją warunki odpowiednie do wyjazdu. Zgodnie z tym rozwinął ks. S. Szulmiński działalność na rzecz pojednania Kościołów w kraju. Czynił to poprzez rozmowy, zjazdy, organizacje, dyskusje, katechezy, wykłady. Skupiał wokół tej idei alumnów, gromadził dla nich literaturę i przybliżał kulturę Wschodu, a także zapoznawał ich z liturgią prawosławną. Niektórzy pisali prace na te tematy i wygłaszali referaty (przed 1938 wygłoszono ich w liczbie 13). W tym celu wyjeżdżali na Kresy Wschodnie. Założył nawet Kółko Orientalistyczne, którego celem było pogłębienie znajomości problematyki unijnej. Do nich należeli m.in. Witold Hadziewicz i Stanisław Czapla, którzy przygotowywali się do bezpośredniej pracy wśród prawosławnych i w tym celu mieli przejść na obrządek wschodni. Co roku wyżej wymienione Kółko urządzało w Seminarium akademię w dzień św. Jozafata Kuncewicza (14 listopada), na którą składały się referaty o tematyce ekumenicznej, śpiewy liturgiczne Kościołów wschodnich i poezja. Sam Szulmiński w 1937 zainteresował się Łemkami, ludnością w części unicką, w części prawosławną. Spędził pośród nich kilka tygodni, badając możliwości pozyskania prawosławnych dla Kościoła. Napisał na ten temat obszerną rozprawę i tę kwestię włączył do swych wykładów teologii porównawczej.

Zamierzał utworzyć dystrykt pallotyński w obrządku wschodnim na Kresach Polski. W tym duchu zorganizował na zjeździe w Laskach k. Warszawy (30-31 grudnia 1937) ruch pod nazwą Apostolat Pojednania, zrzeszający osoby duchowne i świeckie z całej Polski (w 1939 liczyło ponad 100 członków z różnych diecezji, nawet z obrządku wschodniego). Sam został prezesem tego ruchu. Apostolat został formalnie zatwierdzony przez Radę Prowincji 3 lutego 1938 i włączony do ZAK, a jego centrala mieściła się w Ołtarzewie. Zjazdy i spotkania organizacyjne odbywały się głównie w Laskach, a także w Ołtarzewie. W Apostolacie potworzyły się różne zespoły omawiające sprawy apostolstwa i życia wewnętrznego; niektóre pracowały bardzo gorliwie, np. warszawski zespół w pierwszej połowie 1939 odbył 15 spotkań. Praca na rzecz pojednania obejmowała m.in. udzielanie pomocy dla reemigrantów, nawiązywanie kontaktów z Rosjanami w Polsce, prowadzenie misji i rekolekcji, budzenie i formowanie powołań wśród młodzieży z terenów wschodnich. W 1939 ukazało się czasopismo tego ruchu, o nazwie "Pojednanie". Wyszedł tylko jeden numer. Głównym redaktorem był ks. S. Szulmiński. Mając na uwadze przyszły apostolat wśród prawosławia, zaczął studiować język rosyjski, historię i kulturę rosyjską, teologię i liturgię wschodnią, a także geografię, geologię, etnologię, ziołoznawstwo i przyrodoznawstwo, utrzymując kontakt z wybitnymi lekarzami różnych metod leczenia (zakładał, że jako lekarz nawiąże kontakt z wszystkimi warstwami społecznymi).

W 1939 został mianowany rektorem domu w Okopach Świętej Trójcy, na pograniczu Polski, Rumunii i Rosji. Miała tam mieścić się baza do pracy ekumenicznej, ale wybuch wojny pokrzyżował te plany. Do Okopów Świętej Trójcy już nie dotarł, choć udał się w tamtym kierunku. Otrzymawszy błogosławieństwo prowincjała ks. Jana Maćkowskiego dla pracy ekumenicznej, we wrześniu 1939 wyruszył na Wschód przez Łuck, Dubno, gdzie pożegnał się z rodziną; dotarł do Nowogródka. Tu 24 października, na podstawie fałszywego oskarżenia, został aresztowany przez władze sowieckie i osadzony w więzieniu w Baranowiczach. Stąd wysłał do Dubna pocztówkę. Rodzina wysłała mu paczkę żywnościową, która powróciła z adnotacją, że adresata nie ma. Ks. Szulmińskiego oskarżono o szpiegostwo na rzecz Ameryki i Watykanu. Po ponad 10-miesięcznym śledztwie został skazany 21 sierpnia 1940 na pięć lat ciężkich robót w łagrze. Nie udowodniono mu działalności szpiegowskiej, ale stwierdzono, że jest człowiekiem niebezpiecznym dla społeczeństwa. Dnia 17 grudnia został wywieziony do Uchty k. Workuty w Republice Komi.

Obóz leżał w terenie podbiegunowym, bagnistym, gdzie przez 9 miesięcy ziemia była zamarznięta a temperatura wynosiła minus 50-600; tylko przez trzy miesiące lata pojawiała się bujna roślinność. Przybył tam wraz z innymi więźniami 19 marca 1941. Łagier tworzyły labirynty baraków, w których żyło ok. 1200 obywateli polskich, w tym 75% wyznania mojżeszowego. Spano na pryczach zbitych z drewnianych okrąglaków, bez posłania i nakrycia, w ubraniach. Do pełnego obrazu łagru trzeba dodać pluskwy, wszy, szczury, zimno, głód i sadystyczne traktowanie przez więźniów-kryminalistów oraz ciężką pracę przez 12 godzin dziennie z dalekimi marszami w śniegach i mrozach polarnych przy wyrębie lasów, kopaniu rowów, budowaniu dróg i lotnisk. Wszystko to wyniszczało zdrowotnie ludzi. Pożywieniem była porcja czarnego chleba i zupy rybnej. Ks. Stanisław wykonywał w łagrze czynności sanitariusza i potajemnie spełniał obowiązki kapłańskie.

Gdy po wybuchu wojny niemiecko-sowieckiej w 1941 zawarto umowę polsko-sowiecką, gdy przyszedł czas tzw. amnestii, otrzymał 1 sierpnia prawo do swobodnego przebywania na terenie Związku Sowieckiego i przejścia do polskiej armii, tworzonej na tamtych terenach. Wtedy ujawnił się jako kapłan i odprawił Mszę świętą dla więźniów odchodzących do armii polskiej, sam natomiast dobrowolnie pozostał w obozie wraz z innymi 40 więźniami, aby służyć cierpiącym posługą kapłańską i złożyć świadomie ofiarę za grzech podziału i rozdarcia Kościoła, jak wielokrotnie sam się o tym wyrażał ("główną intencją mego kapłańskiego życia było i jest poświęcenie się całkowicie pracy unijnej", z listu do prowincjała ks. J. Maćkowskiego).

Zmarł w baraku obozowym w nocy 27 listopada 1941. Współwięzień Franciszek Wilk potwierdził, że śpiący na pryczy obok niego Stanisław nie żył już rano przy pobudce. Po powrocie z robót zwłoki zmarłego zostały usunięte z baraku (dokument ten jak i relacja Feliksa Rutkowskiego znajdują się w Archiwum Instytutu Polskiego i Muzeum im. gen. W. Sikorskiego w Londynie). Zachowany dokument zgonu i pogrzebu wymienia chorobę serca jako główną przyczynę śmierci, ponadto ogólne wyczerpanie organizmu i towarzyszące mu przeziębienie. Natomiast dr Paczkowski uważał, że kapłan został uśmiercony przez władze obozowe. Dzień później jego zwłoki zostały prawdopodobnie wrzucone do wspólnej mogiły wyrąbanej w lodowatej ziemi i pochowane na terenie obozu nr 3 na Wełtosjanie (według dokumentacji obozowej). Natomiast relacja br. Franciszka Dziczkiewicza i ks. Bogusława Szpakowskiego, którzy odwiedzili Uchtę w sierpniu 1991, wspomina że istniał indywidualny grób ks. Stanisława na cmentarzu położonym na tzw. terenie sanitarnym. Wiadomość o dacie śmierci Szulmińskiego podał do Watykanu Międzynarodowy Czerwony Krzyż z Genewy. Z kolei watykański Sekretariat Stanu zawiadomił o tym dom generalny w Rzymie pismem z 17 grudnia 1942. W 1943 MCK z Genewy zawiadomił o tym rodziców ks. Stanisława, mieszkających w Dubnie na Wołyniu.

Całe swoje kapłańskie życie poświęcił bez reszty idei unijnej i już wówczas, w okresie międzywojennym, nie tylko tolerował poglądy i postawy braci odłączonych, ale miał do nich pozytywny stosunek, pragnął je poznać i zrozumieć oraz wzajemnie przybliżyć. Pisał: "Lepiej dla pojednania mieć więcej życzliwych prawosławnych, niż niedociągających do należytego poziomu unitów. [...] Dla nich zaś samych, skoro nie są jeszcze przekonani o prawdziwości katolicyzmu, obowiązek nawrócenia się nie istnieje, tylko szukanie prawdy. [...] Dopóki ten kandydat nie jest ugruntowany, niech pozostaje w prawosławiu". W nawróceniu prawosławnych nie jest ważne przejście na katolicyzm łaciński, ale ich włączenie się w Kościół powszechny, wraz ze swoimi wartościami. Jedyną metodą przyśpieszającą jedność chrześcijaństwa jest pojednanie się całych społeczności kościelnych. Dokona się to wtedy, kiedy zaakceptuje się różnice kulturowe i obrzędowe, językowe i zwyczajowe. Według niego tylko ci mogą pracować na rzecz ekumenizmu, którzy posiadają ducha jedności, pokoju i ewangelicznej prostoty. W wielu kwestiach teologicznych ks. Szulmiński był prekursorem współczesnego ruchu ekumenicznego i Dekretu o Kościołach wschodnich Soboru Watykańskiego II. Nie tylko poglądy, ale już jego działalność na rzecz ekumenizmu przybliża go do Vaticanum II, zwłaszcza usunięcie wszystkiego, co mogło stanowić przeszkodę na drodze pojednania, czyli fałszywych słów, błędnych opinii oraz działań przyczyniających się do rozbicia. Jeśli zaś w niektórych sformułowaniach i sposobach realizacji ekumenizmu odbiegał od współczesnych treści, to dlatego że był dzieckiem swojego czasu, stąd pewne działania nie mogły mieścić się w ramach obowiązującego wtedy Kodeksu Prawa Kanonicznego. Można śmiało powiedzieć, że jego program działalności był realny i gdy się weźmie pod uwagę fakt, że świadomie zdecydował się oddać życie za ekumenizm na Wschodzie, i to na wiele lat przed śmiercią, to z całą pewnością można uważać go za prekursora ruchu ekumenicznego.

Pozostawił po sobie Dzienniczek duchowy (od 1919 do 1934), który prowadził przez długie lata na polecenie ojca duchownego, a który świadczy o głębi jego kapłańskiej duszy, o wielkiej miłości Boga i bliźniego, o jego niezwykłej pokorze i pragnieniu osiągnięcia świętości oraz o gotowości oddania życia za Chrystusa i za sprawę jedności wśród chrześcijan. VIII Kapituła Generalna obradująca w Rzymie w 1947 przedstawiała ks. Szulmińskiego jako kandydata do beatyfikacji i poleciła gromadzić dokumentację jego życia i męczeństwa. Osoba ks. S. Szulmińskiego była popularyzowana przede wszystkim przez polskich pallotynów, ks. Henryka Popiela i ks. Eugeniusza Werona, którzy znali go osobiście i napisali o nim wiele artykułów. Gdy w 1985 powstał przy Zarządzie Prowincjalnym w Warszawie Ośrodek Postulacji, wtedy zajęto się bezpośrednim przygotowaniem materiałów do beatyfikacji. Pierwszym postulatorem w procesie informacyjnym został mianowany ks. Roman Forycki (do 1993, a od tego czasu ks. Henryk Kietliński).

W 40-tą rocznicę jego śmierci wmurowano osobną tablicę pamiątkową w kościele seminaryjnym w Ołtarzewie (1981), wykonaną z kararyjskiego marmuru. Uroczystej mszy świętej koncelebrowanej przewodniczył biskup Władysław Jędruszuk, administrator apostolski w Drohiczynie. On też wygłosił okolicznościową homilię. Ukonstytuował się też komitet obchodów tej rocznicy, w skład którego weszli księża: Eugeniusz Weron, Franciszek Bogdan, Roman Forycki, Tadeusz Gliński, Józef Kloc, Henryk Popiel, Augustyn Urban oraz kl. Andrzej Kaim i br. Franciszek Dziczkiewicz. Komitet koordynował organizacją obchodów i miał zatroszczyć się o uzupełnienie braków informacyjnych w biografii Męczennika. Wydano też drukiem teksty zawierające zwięzły życiorys i modlitwę o wyniesienie na ołtarze. Ks. Jan Młyńczak wykonał kolorowy portret Męczennika. Natomiast w 50-tą rocznicę jego śmierci odbyły się kilkudniowe sympozja naukowe w Ołtarzewie. We wszystkich kościołach i kaplicach pallotyńskich głoszono okolicznościowe kazania i urządzano akademie. Ogłoszono też "Rok Ks. Stanisława Szulmińskiego" (27 listopad 1991-27 listopad 1992); odbyła się wówczas pielgrzymka i czuwanie w Hodyszewie w dniach 29-30 sierpnia 1992. Podobne sympozjum odbyło się w 60-tą rocznicę jego śmierci. Przy tej okazji działalności i męczeńskiej śmierci ks. Szulmińskiego poświęcono szereg artykułów w prasie polskiej i zagranicznej. Ukazały się także pozycje książkowe, poświęcone męczennikowi łagrów sowieckich, apostołowi ekumenizmu i pojednania Kościołów wschodniego i zachodniego.

Obecnie S. Szulmiński jest kandydatem na ołtarze jako męczennik w grupie 16 Męczenników XX wieku w Rosji. Proces beatyfikacyjny został otwarty przez arcybiskupa Tadeusza Kondrusiewicza z Moskwy 31 maja 2003 w kaplicy seminaryjnej w Sankt Petersburgu. Sprawa ks. S. Szulmińskiego została oficjalnie przeniesiona do Kurii Metropolitalnej w Warszawie i 22 września 2003 odbyła się uroczysta sesja otwarcia prac Trybunału Rogatoryjnego pod przewodnictwem prymasa Józefa Glempa. Kult ks. S. Szulmińskiego jest żywy w miejscu jego urodzenia – w Odessie. Cześć i znajomość jego osoby jest rozpowszechniona w innych miastach Ukrainy, a także Białorusi i Argentyny, gdzie dzieło i życie ks. Szulmińskiego propagował jego młodszy brat Jerzy, architekt i profesor kilku uczelni (z drugiego małżeństwa ojca z Olimpią). W 1971 w Argentynie ukazał się w języku hiszpańskim artykuł C.A. Nadera Męczennik na biegunie.

za:http://www.pallotyni.pl/Liber.mortuorum/zmarli_index.php?biograf=187

Momotoro
O mnie Momotoro

Najcześciej mówią mi Wodek. Nie jest to błąd, że nie napisałem "ł". Trudno inaczej zdrobnić imię Wodzisław:). Urodziłem się kilka dni przed zakończeniem stanu wojennego. Z lat 80' nic szczególnego nie pamiętam, a z 90' szkołę podstawową i kawałek technikum. Dojrzewanie i studia to już poprzednia dekada. Po 10 kwietnia 2010 roku zmieniło się bardzo wiele nie tylko do okoła mnie, ale także i we mnie.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Społeczeństwo